Twoja najlepsza wersja zaczyna się tam, gdzie kończy się udawanie.

 

Nazywam się Maja Hope.
Towarzyszę ludziom w tym, co najważniejsze — w powrocie do siebie.

Nie wierzę w idealne życie z Instagrama, szybkie recepty na szczęście ani gotowe instrukcje w stylu:
„zrób to, a wszystko się zmieni”.

Wierzę w proces.
Wierzę w prawdę, odwagę i łagodność.
Wierzę, że każdy człowiek ma w sobie coś więcej, niż to, co dziś o sobie myśli.
Czasem po prostu trzeba to odszukać — spokojnie, w ciszy, bez presji.


Moja historia

Przez wiele lat szukałam potwierdzeń na zewnątrz.

Opinie innych były ważniejsze niż mój własny głos.
Wypełniałam wymagania, role, oczekiwania.
Z zewnątrz — wszystko wyglądało dobrze.
W środku — było zmęczenie, presja, poczucie, że zgubiłam siebie.

I wtedy coś się we mnie zatrzymało.

Zadałam sobie pytanie, którego tak długo unikałam:

„Kim jestem, kiedy nikt niczego ode mnie nie oczekuje?”

Ta odpowiedź nie przyszła od razu.
Zmiana nie była szybka.
Ale była prawdziwa — i dlatego trwa.

Dziś wiem, że najlepsza wersja człowieka nie jest „lepszą kopią”, tylko spójną, świadomą i autentyczną.
Taką, która nie dopasowuje się — tylko wraca do swojego miejsca.

Jak pracuje ?

Bez ocen.

Bez pośpiechu.

Bez udawania.

Stwarzam przestrzeń, w której możesz mówić szczerze — nawet jeśli jeszcze nie masz słów.
Słucham — nie po to, by analizować, ale by zrozumieć.
Podążam za Tobą — nie prowadzę za rękę.

Nie naprawiam ludzi — bo nie jesteś zepsuta.
Pomagam Ci spotkać siebie na nowo.

Nie mam gotowych recept, nie wiem lepiej od Ciebie — wiem tylko, jak stworzyć przestrzeń, w której możesz usłyszeć coś ważnego:

SIEBIE.

Czasem to rozmowa.

Czasem pytanie, które zostaje z Tobą na długo.

Czasem cisza, która w końcu ma odwagę przemówić.

Co dalej ?

Jeśli chcesz — możemy porozmawiać.

Bez presji.

Bez zobowiązań.

Po prostu zobaczyć, czy to dla Ciebie.

Bo może…

nie potrzebujesz się zmieniać.

Może potrzebujesz wrócić do siebie.

„Dzięki Maji poczułam, że mogę być sobą, bez presji i porównań. To był początek mojej podróży do samej siebie.”

- A., 52 lata